poniedziałek, 3 września 2018

Wstęp


Chociaż w podręcznikach historię Hellady kończy bitwa pod Cheroneą, nazywana końcem jej wolności, to jednak w epoce hellenistycznej, po wojnach diadochów poleis greckie cieszyły się bardzo dużą swobodą. Było ich wiele - więc królom Macedonii trudno było obsadzić wszystkie załogami. Były dobrze obwarowane - więc otwarty bunt zmuszałby do długiego oblężenia i wiązał siły. Z kolei miasta musiały się liczyć z gniewem króla i karą w razie buntu ściągnięcia przez dziedziców Aleksandra większych sił. Dlatego politykę władców macedońskich w stosunku do miast greckich cechowała ostrożność, łaskawość i hojność, po drugiej stronie ostrożność i wdzięczność. Władcy macedońscy mocno trzymali w swych rękach tzw. kajdany Grecji -twierdze w Demetrias, Chalkis i Koryncie - dzielące na pół Grecję i zabezpieczające im połączenia, czasami obsadzali załogami inne miasta, ale w zasadzie pozwalali Grekom, aby dobrowolnie dziękowali im za otrzymane dary. Macedonia samym swym istnieniem, zabezpieczała tę nieco ograniczoną swobodę, ale wystarczającą dla podtrzymywania i rozwoju kultury, która potem podbiła dzikiego najeźdźcę. Upadek Macedonii musiał pociągnąć za sobą upadek Grecji.

Dlatego ciekawym wydawało się przyjrzenie wojnie, która ostatecznie zadecydowała o panowaniu rzymskim w Grecji i obserwowanie reakcji Greków na nią. Okazało się jednak, że Hellada, pochłonięta wówczas przez wewnętrzne problemy, nie była w stanie zareagować, a sama wojna była pozbawiona jakiejś szczególnej dramaturgii wyróżniającej ją wśród innych wojen starożytności. Trzy lata manewrów dwóch kilkudziesięciotysięcznych armii na przestrzeni setek kilometrów i wreszcie niespełna godzinna bitwa, która zadecydowała o wszystkim. Również główny przeciwnik Rzymu, Perseusz, nie jest zbyt barwną postacią - T. Wałek-Czernecki nazywa go mieszczaninem na tronie. Być może dlatego - mimo olbrzymich skutków - w dziełach historycznych od starożytności do dzisiaj wojna ta jest tylko fragmentem dziejów tworzenia imperium rzymskiego .

Przedmowa

Studiowałem historię i filologie klasyczną.  Kończąc siłą rozpędu tą pierwszą, mawiałem, że tylko ktoś, kto nie nadaje sie do niczego, może wiązać z nią życie.  Spędziłem 25 lat dosyć awanturniczo porywając się na przesięwzięcia biznesowe i giełdowe, a kiedy one źle szły łapiąc zajęcia dorywcze z najniższej pólki. Teraz, kiedy w wieku 47 laty starość mnie dopada, kiedy nawet nie myślę budzić się w nocy zobaczyć co się dzieje w Azji, kiedy kąt widzenia oczu zwężył się, nie pozwalając  obserwować w pełni zmian na nawet jednym tylko monitorze komputerowym, kiedy mam problemy ze skupieniem się na jednej tylko rzeczy, kiedy bóle kręgosłupa, kolana, ścięgna Achillesa, zooperowanej przepukliny komplikują aktywność, pracę fizyczną... kiedy nie nadaję się do niczego innego, pozostaje mi tylko zająć się Historią. 
Dogmatem jest obiektywizm historyczny, ale historia nie jest obiektywna. Opiera się na interpretacji słowa. Znaczenie słowa zależy od kontekstu. Tłumacz, interpretujący nadaje kontekst opierając się na swojej wiedzy i swoich doświadczeniach. Fakt, że wiekszość historyków posiada mało wiedzy i jeszcze mniej doświadczenia wprowadza pewien obiektywizm, ale jego poziom mnie nie satysfakcjonuje. Filologowie klasyczni znają kontekst, ale nie wiadomo czemu, uznają pokornie, że ich dziedzina jest nauką pomocniczą dla poetów i biblistów. A przecież sami w kółko powtarzają Historia magistra vitae. Dlatego chcę wykorzystać swoją znajomość greki i łaciny do fundamentalego prześledzenia problematyki związanej z tą wojną. I wykorzystać, swoje doświadczenie życiowe. Pisać historię subiektywnie. Jakbym musiał szukać podobieństwa, to coś w stylu Wiktora Suworowa. Dla mnie on jest historykiem. Praca agent wywiadu i historyka polega na tym samym, na znalezieniu i zinterpretowaniu źródła. Tylko,że ten pierwszy, częściej może sprawdzić swoją efektywność i wyciągnąć wnioski, tego drugiego ciężko wyciągąć z samozachwytu.   
Bawi mnie kult logiki u historyków. Hammond wykazał, Walbank udowodnił. Jeśli jakiś wniosek jest logiczny, to znaczy, że jest logiczny. NIe znaczy, że jest prawdziwy. Karykaturzysta Zbigniew Jujka zilustrował historie Polski. Galla Anonima ukazał dyktującego swą Kronikę: I tak cesarz Henryk pokonał księcia Bolesława! Albo nie! Napisz:  I tak księżę Bolesława pokonał cesarza Henryka! 

Wstęp

Tablica chronologiczna

Źródła


Wszystkie cytowanew teksty źródłowe zostały przetłumaczone przeze mnie.

Dzieje


Wśród autorów antycznych piszących na ten temat największym poważaniem cieszy się Polibiusz z Megalopolis (ok. 200-118 p.n.e.). Uczestnik III wojny macedońskiej jako dowódca jazdy  Związku Achajskiego. Po wojnie kilkanaście lat przebywał w Rzymie jako zakładnik, przyjaźniąc się z synami Emiliusza Paulusa. Należał więc do ludzi najlepiej poinformowanych. Z powodu jego rzetelności Dzieje są uznawane za jedno z najbardziej wiarygodnych dzieł historiografii antycznej. Obejmują okres od wybuchu wojen punickich do końca wojny achajskiej (264-146). Odnośnie wojen macedońskich zachowały się tylko większe fragmenty, dotyczące rządów Filipa V i bardzo nieliczne o czasach Perseusza (ks. XXV- XXIX). Te fragmenty będą dla mnie niczym Nowy Testament dla katolika.

Zachowały się za to niemal nienaruszone odpowiednie księgi dzieła Tytusa Liwiusza (59 p.n.e.-17 n.e.). Filologowie uważają, że odnośnie wojny macedońskiej historyk korzystał z dwóch rodzajów źródeł. Jednym z nich był Polibiusz, drugim prace annalistów rzymskich, głównie Waleriusza z Ancjum. Posiadały one wiele błędów merytorycznych, które zauważał niekiedy nawet Liwiusz. Poza tym, jeśli nie nazwie sie ich szowinistycznymi, to przynajmniej trzeba powiedzieć, że były tendencyjne. Dlatego przy lekturze dzieła Liwiusza często ma się wrażenie, że celem autora jest powielenie argumentów dyplomacji rzymskiej, a nie szukanie prawdy historycznej. Jednak z powodu swojej obszerności mają ono olbrzymią wartość, mimo nieścisłości chronologicznych i dotyczących nie tylko Liwiusza, problemów związanych z błędami kopistów i różnicami w zachowanych kodeksach.

Za obiektywnego uważa się natomiast Plutarcha z Cheronei. Wśród jego Żywotów równoległych znajdują się biografie pogromców królów macedońskich: Tytusa Kwinkcjusza Flamininusa i Lucjusza Emiliusza Paulusa oraz zmarłego w 183 p.n.e. wodza achajskiego Filopojmena. Także Moralia zawierają informacje o bohaterach wojen macedońskich. Ponieważ, jak sam pisał, nie przedstawiał historii, lecz biografie, w jego twórczości dominują elementy moralizatorskie. Jednak z powodu bralu innych źródeł szczególną wartość posiadają fragmenty żywotu Paulusa opisujące wydarzenia 168 p.n.e., a zwłaszcza bitwę pod Pydną. Przy jej opisie korzystał ze wspomnień bohatera wydarzeń. P. Korneliusz Scypio Nazyka Corculum (konsul a162 p.n.e.) w 168 p.n.e. znajdował się w armii Paulusa. Dowodził wojskami, które obchodząc Olimp zmusiły Perseusza do wycofania się pod Pydnę, a później brał udział w decydującej bitwie. Wprawdzie jego autobigraficzny list do jakiegoś króla- być może Massynissy- opisujący te wydarzenia ocalał w bardzo niewielkich fragmentach, ale stał się jednym z podstawowym źródeł dla Płutarcha przy pisaniu żywota L. Emiliusza Paulusa. Innymi były działo Polibiusza, oraz zaginiona biografia, a właściwie apologia Perseusza, pióra Posejdoniosa z Olbii (II w.p.n.e.). Zapewne jej wpływ sprawił, że w żywocie Emiliusza Perseusz nie jest tak niekorzystnie przedstawiony, jak w innych pracach, nawet autorstwa Plutarcha.

W  fragmentach znamy pracę innego greckiego historyka, Diodora Sycylijskiego (zm. po 21 p.n.e.). Przetrwała pod łacińskim tytułem Bibliotheca historica. Jej księgi XXI-XL dotyczyły lat 301-59 p.n.e. Kompilacyjna metoda Diodowa była i jest krytykowana przez historyków, ale wśród osób piszących w starożytności o III wojnie macedońskiej należał do nielicznych, którzy nie robili tego z rzymskiego punktu widzenia.

To samo można powiedzieć o Appianie z Aleksandrii (ok. 80-ok.165). Z księgi IX jego Historii rzymskiej, dotyczącej wojen macedońskich zachowały się tylko fragmenty


Zachowały się także, nieco mniej szczegółowe, niekiedy tendencyjne, ale często zawierające istotne szczegóły prace takich autorów jak :

Marek Juniusz Justyn, który streścił Historiae Philippicae Pompejusza Trogusa (I w.p.n.e./Iw.n.e.)  który chciał przybliżyć Rzymianom dziejów innych ludów śródziemnomorskich.

Lucjusz Anneusz Florus (I/II w.n.e.). Epitome de Tito Livio to niezbyt odpowiedni tytuł dla dzieła , gdyż korzystał on także z innych autorów. Jest to bardzo zwięzły panegiryk na cześć Rzymu, ukazujący dzieje miasta od czasów Romulusa do Augusta.


Wellejusz Paterculus

-Eutropiusz (IV w.n.e.), autor Breviarium ab urbe condita, kończącego się śmiercią Jowiana, w księdze III przedstawia wydarzenia II w.p.n.e.;

-Paulus Orozjusz (ok.390- ok.423), którego Historia adversus paganos w IV ks. zawiera opis wydarzeń od podziału monarchii Aleksandra Wielkiego do upadku Kartaginy;

-bizantyjczyk Zonaras (XII w.n.e.), który opisał po grecku dzieje od stworzenia świata do 1118 r.n.e.


Sekstus Juliusz Frontinus (ok. 30 - 103 r.n.e) którego praca Stratęgematikon libri IV,
zawiera wzmianki o bitwie pod Pydną

Polyanos


We wszelkiego rodzaju problemach topograficznych bardzo pomocna okazuje się często Geographia Strabona (64/63 p.n.e.-ok.24 n.e.), której ks.VII-X opisują półwysep Bałkański;


Prawie równocześnie z Appianem żyli Pauzaniasz (ok. 118-po 180 r.n.e.), autor zachowanego w całości Przewodnika po Helladzie i słynny uczony aleksandryjski Klaudiusz Ptolemeusz (ok 100-198). Ich prace uzupełniają, bądź wspierają dzieło Strabona.


Inskrypcje

Imperializm rzymski


Stosunek historyków do III wojny macedońskiej nie uległ zmianie w czasach nowożytnych. Oprócz pracy P. Meloniego Perseo e la fine della monarchia macedone nie ma właściwie żadnej monografii na jej temat. Trudno brać pod uwagę wydaną w 1913 r. pracę P. Heilanda Untersuchungen zur geschichte des Kónigs Perseus von Makedonien (179- 168), czy Dzieje upadku monarchii macedońskiej T. Wałka- Czerneckiego z 1924 r. Olbrzymią zasługą P. Meloniego jest przede wszystkim przedstawienie panujących wśród nowożytnych uczonych różnic poglądów w kwestii interpretacji poszczególnych źródeł i bardziej lub mniej udane próby ich rozstrzygnięcia. Bardzo mało miejsca zajmują w jego pracy ogólne wnioski. Można ich jedynie szukać w niezliczonych podręcznikach historii świata hellenistycznego, Macedonii i Rzymu. Najciekawsze spośród ostatnio wydanych to Rome et la conquete du monde mediterraneen pod redakcją C. Nicoleta, The History of Macedonia N.G.L. Hammonda, Histoire politique du monde hellenistique (323-30 av. J.- C.) E. Willa. Ciągle jednak fundamentalne znaczenie mają poglądy zawarte w wydanych ponad pięćdziesiąt lat temu pracach B. Niesego12, G. De Sanctisa, M. Rostowtzeffa, F. F. W. Walbanka. Odwołując się do ich opinii autorzy podręczników lub poświęconych tej wojnie artykułów (spośród nich należy wymienić Les origines de la 3 guerre de Macedoine A. Giovanniniego, Bella Macedonica L. Raditsy, Initia Belli Macedonici E. Bikermana oraz tekst P. S. Derowa w VIII tomie II wydania Cambridge Ancient History) przedstawiają swoje własne poglądy.

Odrodzenie potęgi macedońskiej

Wśród wielu sporów dotyczących dziejów ekspansji rzymskiej na Bałkanach bardzo długo pierwsze miejsce zajmowała dyskusja wywołana pracą M. Holleuxa Rome, la Grece et les monarchies hellenistiques au III siecle avant J. -C. Jej autor twierdził, że Rzym nie żywił wówczas ambicji imperialnych i wbrew swej woli został zmuszony w celu obrony swego stanu posiadania podjąć wojny illyryjskie, a następnie macedońskie (tzw. defensywny imperializm). Poglądowi M. Holleauxa, a także A. Aymarda, E. Willa, J. L. Ferrary, E. Badiana, M. Cary'ego i H. H. Scullarda oraz wielu innych przeciwstawiali się między innymi Harris, W. Tam, J. Linderski, A. Ziółkowski a także E. Wipszycka i B. Bravo w niedawno wydanym podręczniku Historia starożytnych Greków. Przypomnieli w nim, że jednym z pierwszych oponentów M. Holleauxa był T. Wałek-Czernecki. W Dziejach greckich twierdził, że Rzymianie prawdopodobnie wmieszali by się w sprawy bałkańskie niedługo po założeniu kolonii w Brundizjum - bazy dla operacji Illyrii i Epirze -gdyby nie wybuch we 264 p.n.e. wielkiego konfliktu z Kartaginą. Ale nawet uwikłani w ciężką i przewlekłą wojnę nie pominęli żadnej okazji do interwencji dyplomatycznej na Bałkanach, mogącej ułatwić pozyskanie sojuszników, czy stworzenie na przyszłość pretekstu do interwencji zbrojnej. W 249 p.n.e. zażądali od Etolów wycofania się z miast akarnańskich i chyba tylko klęska pod Drepanum powstrzymała ich od wystąpienia zbrojnego. Zaraz po zakończeniu I wojny punickiej oferowali Ptolemeuszowi III sojusz przeciwko Seleukosowi II, sojusznikowi Macedonii. Usiłowali także wmieszać się w konflikt między Seleukosem a Hieraksem. Wreszcie w 229 p.n.e. pod pretekstem zwalczania piratów podporządkowali sobie część Illyrii (tzw. I wojna illyryjska), a gdy ich wasal zaczął przejawiać zbyt dużą samodzielność wypędzili go, poszerzając przy tym tereny zależne (II wojna illyryjska).

Spór o to czy istniał, czy nie istniał imperializm rzymski jest ważny, ponieważ dzieli historyków na dwie grupy. Optujący za jego istnieniem odrzucają w większości przypadków racje historyków pro rzymskich i uważają Rzym również za sprawcę III wojny macedońskiej. Ich przeciwnicy ufają Liwiuszowi i oskarżają Filipa V i Perseusza. Jednak fakt, że armia macedońska nigdy nie lądowała na półwyspie Apenińskim, natomiast rzymska wielokrotnie na Bałkańskim sugeruje, że rację mają zwolennicy tezy o imperalizmie rzymskim. Należy zresztą powtórzyć za A. Ziółkowskim, że bulwersujące zachodnich uczonych zachodnich twierdzenia W. V. Harrisa o rzymskim imperializmie par excellence w Polsce były truizmem, gdyż już w latach trzydziestych poglądy T. Wałka-Czerneckiego zyskały powszechną aprobatę.

Banałem jest stwierdzenie, że wojna odgrywała dużą rolę w funkcjonowaniu republiki, ale też nasze, ukształtowane przez historiografię starożytną, wyobrażenia na ten temat są wypaczone. A. Ziółkowski badając znaczenie łacińskich słów diripio i direpetum oraz analizując przypadki łupienia miast przez Rzymian, wykazał, że armia rzymska nie była posłusznym i zdyscyplinowanym narzędziem wodzów i Senatu lecz raczej gromadą rabusiów słuchających dowódców pod warunkiem, że ci umożliwią im rabunek. Opinię, że postawa żołnierzy, a zarazem wyborców chętnych do wypraw łupieskich, obok indywidualnych ambicji nobilów popychały republikę do ciągłych podbojów potwierdza obraz dwóch pierwszych wojen macedońskich. Gdy w 215 r. p.n.e. Hannibal i Filip V zawarli antyrzymski sojusz Rzym nie zareagował. Dopiero w 212 p.n.e. wysłał armię, której wódz Marek Waleriusz Lewinus zawarł sojusz z najsilniejszym wówczas państwem greckim- Związkiem Etolskim- na znamiennych warunkach: zdobycz wojenna jaką się da nieść lub pędzić przypadnie Rzymianom, a pola i miasta Etolom. Z źródeł antycznych wynika, że Rzymianie maksymalnie wykorzystali sformułowania traktatu. Natomiast ich wkład w walkę był tak mały, że Etolowie zostali zmuszeni zawrzeć pokój z Macedonią (206 p.n.e.). Dopiero wówczas Rzymianie wysłali silną armię, chcąc pchnąć Etolów do wznowienia działań wojennych. Jak pisze Ranowicz liczyli na to, że Etolowie będą prowadzić wojnę, zdobywać chociażby na krótko miasta greckie i oddawać je na doszczętne ograbienie Rzymianom. Fiasko tych zamiarów zmusiło konsula P. Semproniusza Tutidanusa do zawarcia pokoju (205 p.n.e.). Po uporaniu się z Hannibalem, Senat znów wypowiedział wojnę Filipowi V. Są różne przypuszczenia co do jej przyczyn, ale ponieważ powołano pod broń tylko ochotników można się domyślać że była to nagroda dla zmęczonego wojną punicką wojska. Początkowo przypominała pierwsza wojnę. Dopiero dowodzący od 198 p.n.e. Tytus Kwinkcjusz Flamininus dzięki swoim talentom dyplomatycznym zdołał zgromadzić przy sobie bardzo liczne wojska greckie i zadać klęskę Macedonii, czyniąc Rzym jeśli nie hegemonem, to przynajmniej arbitrem Grecji. Warto tu jednak zwrócić uwagę na finansowe skutki działalności Flamininusa, jawiącego się Grekom w porównaniu z innymi wodzami rzymskimi filhellenem, zawarte w liwiuszowym opisie jego triumfu.

Uogólniając można powiedzieć, że Rzymianie zdołali w toku łupieskich wypraw zadać klęskę najgroźniejszemu przeciwnikowi w świecie greckim. Jednak jego zbytnie osłabienie nie leżało w interesie Rzymu, gdyż jej miejsce zajęliby Etolowie, stając się jedyną potęgą na Bałkanach. Dlatego warunki, które podyktował Flamininus Filipowi, nie były tak surowe jak oczekiwali greccy sprzymierzeńcy Rzymu, nie unicestwiały monarchii Antygonidów. Król macedoński musiał zrezygnować z posiadłości poza Macedonią, oddać Rzymianom wszystkich jeńców i dezerterów, wydać prawie wszystkie okręty wojenne, zapłacić 1000 talentów kontrybucji (500 od razu, 500 ratami w ciągu 10 lat) i wysłać do Rzymu jako zakładnika syna.